"Nic nie mąci skupionej zadumy wierzchów gorgańskich, bo od Świcy (...) rozparł się tu kraj bezludny, gdzie tylko słychać głosy pastuchów. (...) Czasem dobiegać pocznie łomot siekier w puszczy i nawoływania drwali" - tak pisał o Gorganach w latach 20. ubiegłego wieku Antoni Ossendowski. I choć od tego czasu minęło już ponad osiemdziesiąt lat, w Gorganach niewiele się zmieniło. To wciąż niemal bezludne, dzikie leśne pustkowia, ponad które sterczą tylko kamieniste, szare wierchy najwyższych szczytów.
Gorgany są najdzikszą częścią Karpat ukraińskich, o ile nie całych Karpat Wschodnich. Na całym obszarze - długości prawie 90 km i szerokości niemal 60 km - są tylko cztery niewielkie miejscowości. Inne rozłożyły się na obrzeżach. Niewiele tu pastwisk, zatem i stad z pasterzami jest mało. Dzikie lasy są intensywnie eksploatowane, wciąż jednak pozostały rozległe ostępy nietknięte piłą. W przeciwieństwie do naszych Beskidów tu nie tylko szczyty są bezludne, także doliny ciągną się kilometrami bez jednej zagrody czy skromnego szałasu.