Wstępniak:
Istnieją na świecie szczyty symbole. Jednym z nich bez wątpienia jest Trango Nameless Tower, niezwykle efektowny obelisk, który śmiało można nazwać wizytówką skalnych iglic w Karakorum. Grafika przedstawiająca tę turnię znalazła się już na okładce protoplasty GÓR – „Taterniczka”. Co ciekawe, nie po wytyczeniu drogi na Bezimiennej Turni przez Wojtka Kurtykę i Erharda Loretana, ale wcześniej – kiedy była ona jedynie celem tego pierwszego. Potem sylwetka Trango znalazła się na naszym coverze w 2007 roku i w pewnym sensie zapowiadała wyczyn zespołu Ciesielski – Mirowski – Serda pięć lat później. A teraz kontynuujemy tradycję: trzecie wejście dokonane przez polski team uczciliśmy graficznym ujęciem jakże charakterystycznego szczytu. Chłopcy w pełni na to zasłużyli, bo klasyczne pokonanie legendarnej drogi wytyczonej przez zespół pod kierownictwem Alberta i Güllicha jest wyczynem na miarę światową.
Właśnie polskimi osiągnięciami w różnych górach świata stoi ostatni tegoroczny numer „Magazynu”. Przedstawiamy swoiste podsumowanie dokonań rodaków w ciągu minionych 12 miesięcy. A jest o czym pisać. Zabieramy Was zatem w niezwykłą podróż przez kultowe rejony – Lofoty i Kirgistan – oraz pocztówkowe szczyty: alpejski Matterhorn i brazylijską Pedra Riscada. Oczywiście nie mogło zabraknąć Himalajów, a także najbardziej medialnego sukcesu polskiej wspinaczki, czyli olimpijskiego złota Oli Mirosław.
Niestety ten rok to nie tylko triumfy, ale także tragedie. W minionych miesiącach świat alpinistyczny wielokrotnie opłakiwał swoich najwybitniejszych przedstawicieli. Lista jest naprawdę długa, więc wymienię nazwiska z absolutnego topu: Archil Badriaszwili, Jewgienij Głazunow, Kazuya Hiraide, Ondrej Húserka, Kenro Nakajima i Siergiej Niłow. W tym numerze wspominamy pierwszego z wymienionych – niezwykle sympatycznego Gruzina, który podczas swojego krótkiego, 34-letniego życia zdążył wytyczyć wiele epokowych dróg i otrzymać za jedną z nich nagrodę Złotego Czekana.
Jeśli dodamy do tego wiele mówiący tytuł felietonu Bodzia Kowalskiego – Himalaizm umarł… – uznacie zapewne, że chcemy zostawić Was w minorowym nastroju. A jednak nie. Jak powiedział kiedyś Michał Jagiełło, „Młody człowiek ryzykuje w górach, aby powiedzieć, że kocha życie i jest ważny w tym życiu”. Uprawiając swoje wertykalne pasje, wszyscy godzimy się z pewnym zagrożeniem. We wspinaczce skałkowej nie jest ono większe niż podczas wielu innych rekreacyjnych sportów outdoorowych. Na bigwallu rośnie, a podczas działania w stylu alpejskim w górach wysokich bywa czasem ekstremalne.
Dlatego, zachowując wspomnianych Wielkich na zawsze w pamięci, wrócimy na szlaki, ściany i drogi. Kilka ciekawych destynacji i potencjalnych celów znajdziecie już w tym numerze. A kolejne zaprezentujemy w następnych. Do zobaczenia w GÓRACH w 2025 roku!
Piotr Drożdż
redaktor naczelny