Pomiń, aby przejść do informacji o produkcie
1 z 1

Łuny w Bieszczadach. Tom 1-2

Łuny w Bieszczadach. Tom 1-2

Cena regularna 20,00 zł
Cena regularna Cena promocyjna 20,00 zł
w promocji wyprzedane
zawiera podatek VAT
wydawnictwo:
Lubelskie
rok wydania: 1973
liczba stron: 326
oprawa: miękka
wymiary: 145x200
stan: używany
uwagi: tom 1 - 164 str., tom 2 - 162 str. stan bardzo dobry, okładki leciutko przybrudzone, wnętrza lekko pożółkłe
Pokaż kompletne dane

Dwutomowe wydanie.

"Osnułem ją [powieść] na własnych przeżyciach i obserwacjach, które poczyniłem jako dowódca 34 pułku Strzelców Budziszyńskich 8 Drezedńskiej Dywizji Piechoty w Bieszczadach, gdzie w latach 1945-1947 toczyły się walki przeciw leśnym ugrupowaniom ekstremistycznym, przede wszystkim UPA.
Wybrałem formę powieści, a nie na przykład historycznej monografii, aby móc lepiej osądzić tamten czas i ludzi, aby dysponować tą swobodą wypowiedzi, jaką daje tylko powieść. Bodźcem do jej napisania był dla mnie dramat ludzki. Dramat walczących w Bieszczadach i często ginących tam żołnierzy, którzy wyszli cało z wojny, ale tuż po jej zakończeniu musieli często oddawać życie; dramat mieszkańców tych stron i dramat historyczny, jakim była śmierć generała Świerczewskiego pod Jabłonką 28 marca 1947 roku, śmierć, na którą patrzyłem osobiście, walcząc w tej zasadzce pod Jego rozkazami.
W mojej intencji książka ta jest wypowiedzią przeciw nienawiść, okrucieństwu i bestialstwu. Opowiada ona wprawdzie o walkach w Bieszczadach, ale odnosi się również do innych terenów; tych, na których działo się podobnie i ginęli ludzie. Napisałem o tym, aby nie zapomniano tych, którzy padli w walce, którzy w niezmiernym trudzie bili się o likwidację ostatnich pozostałości wojny jeszcze w dwa lata po jej zakończeniu. Możemy o tym mówić dziś tym bardziej, że czasy te należą do niepowrotnej przeszłości.
W sumie jest to rodzaj wspomnienia o minionym czasie i ludziach tego czasu. Wspomnienia, jakie przekazuję tym, którzy w owych sprawach brali udział lub na nie patrzyli oraz tym młodym, dla których są one już, na szczęście, tylko legendą.
Jan Gerhard