Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13 grudnia 2024.
O godzinie jedenastej nadleciało od strony wschodniej na wysokości może stu metrów kilka takich samych dużych maszyn. Nad Prokocimiem rozproszyły się na wszystkie strony Krakowa. Każdy z nich, kiedy i gdzie chciał, sypał małymi bombami, które w słońcu świeciły i gwizdały niesamowicie. Żadne działo nie strzelało. Co się stało z naszą artylerią? Obserwowałem dokładnie, jak jeden z samolotów lecąc nisko, zrobił duże koło nad Piaskami i Wolą Duchacką, wyciszył silnik i, wolno przelatując nad fabryką kabli, sypał serię bomb. W oszklonym dziobie kadłuba widać było siedzącego strzelca i czerwone ogniki karabinu maszynowego, który strzelał bardzo wolno, wydając odgłosy jakby gwizdka. Nasze przygnębienie i strach osiągnęły wtedy punkt kulminacyjny. Już nikt nie patrzył w górę, wszyscy ludzie się skryli. Matki powystawiały święte obrazy i gromnice w oknach i drzwiach domów. Ludzie klęczeli koło obrazów i czekali na pocisk czy bombę, która wszystko rozwali. Był to ostatni nalot na Kraków pierwszego września 1939.
