Pasją życia Martina Johnsona było filmowanie dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku. Kilkanaście lat upłynęło mu na wspólnych z żoną wyprawach do najdalszych okolic Polinezji, Indonezji i Afryki. Przyniosły one szereg wspaniałych filmów, z "Congorillą" na czele. Choroba i nieludzki trud, śmiertelne niebezpieczeństwo i najwyższa radość przeplatały się w wyprawach tych "najszczęśliwszych na świecie" ludzi. Istotnie, wychodząc za Martina Osa poślubiła przygodę.