Zaczęło się w Cordillera Blanca
W czerwcowy poranek szliśmy w czwórkę w głąb doliny Llanguanuco, wrzynającej się pomiędzy strome ściany skalne największych szczytów peruwiańskiej Białej Kordyliery - Huascaranu i Huandoya.Minęło już dwa miesiące od czasu, gdy wypłynęliśmy z Gdyni, aby - jako pierwsi Polacy - zmierzyć się z olbrzymami górskimi Peru. Teraz przyszło nam otwierać Białą Kordylierę dla alpinistów po straszliwym trzęsieniu ziemi z 1970 roku. Ścieżkę coraz zagradzały głazy, stracone gdzieś ze zboczy wielkich gór. Dwa zielone polodowcowe jeziora doliny, połączone niegdyś wąskim strumieniem, rozdzielała teraz bariera bloków skalnych.