1700 km, 120 dni, 2 ludzi, 64 kg bagażu, 1 cel.
Bez wsparcia tragarzy, kucharzy i przewodników.
Bartosz miał marzenie - początkowo szalone i zupełnie nierealne - przejście Wielkiego Szlaku Himalajskiego. Temat powracał w domowych rozmowach tak często, że pewnego dnia Bartosz i Joanna postanowili iść razem i przejście szlaku stało się ich wspólnym celem.
Zanim marzenie przeszło w fazę realizacji, były miesiące przygotowań, mnóstwo formalności, żmudne pakowanie, starcie z nepalską biurokracją i trzęsienie ziemi, które zrujnowało wiele regionów Nepalu i postawiło całą wyprawę pod znakiem zapytania. W końcu Joanna i Bartosz wystartowali 6 września 2015 z Taplejung na wschodzie Nepalu i tak rozpoczęła się ta wielka przygoda - mieszanka stresu i radości, tropikalnych upałów w rejonie Kanczendzongi, i wysokogórskich mrozów w rejonie Rolwaling. Odległe osady, zielone doliny oraz suche płaskowyże. Długie tygodnie bez prysznica pod namiotem i wymarzony pączek w kawiarni w Katmandu. Życzliwi i gościnni Nepalczycy oraz dzieciaki rzucające kamieniami.
Były rozmowy, spotkania z ciekawymi gospodarzami hotelików i lokalna kuchnia. Kontuzje, trudne chwile i momenty zwątpienia. Zapierające dech w piersiach widoki, dzika przyroda i w końcu radość z ostatnich kilometrów. Trwająca 120 dni wędrówka zakończyła się 4 stycznia 2016 roku w Simikot na dalekim zachodzie Nepalu.
Źródło: Bezdroża