Anna Zygma,
555 ZAGADEK O GÓRACH STOŁOWYCH,
Wydawnictwo Bezdroża, 2024
Opasłe tomy pełne są wpisów – bądźmy szczerzy – dość odległych od fascynującej literatury. Byłem więc nieco uprzedzony, biorąc do ręki pozycję, która, choć tytuł sugeruje co innego, jest w istocie zbiorem ciekawostek i anegdot. Traktuje na dodatek o rejonie, który nie jest w stanie równać się rozmiarem z Bieszczadami czy Tatrami. Czy zatem na tym niewielkim obszarze może kryć się aż tyle zagadek?
Miałem jeszcze jedną wątpliwość. Książki pozbawione fabuły, prowadzącej czytelnika jak po sznurku od pierwszej do ostatniej strony, zwykle czyta się na wyrywki. Kilka stron jednego dnia, kilka innego. Odkłada się je na długie tygodnie, by wrócić do nich w dogodnej chwili. Rzadko kiedy można ich przyswajanie nazwać lekturą. To raczej odłamywanie kolejnych kawałków z tabliczki czekolady. Może i zdrowsze, ale mało emocjonujące. Tymczasem wcale nie żałuję, że tę akurat tabliczkę pochłonąłem w całości, na jeden raz.
Nie jest to książka wyłącznie o górach. Opowiada o faunie i florze, bezwiednie mijanych na szlaku, o niezwykłych zabytkach, lokalnej kulturze i skomplikowanej historii ziem, które znajdowały się raz po jednej, a raz po drugiej stronie granicy.
Zawsze imponowali mi ludzie, którzy potrafią sypać jak z rękawa fascynującymi opowieściami na każdy temat. Mają w głowie taką liczbę faktów, że przez każdy teleturniej przeszliby, ziewając ostentacyjnie z nudów. Wszystkie książki z serii 555 zagadek o górach to w istocie przepustka do sławy. Może nie wygracie od razu miliona, ale na pewno w każdym towarzystwie zrobicie spore wrażenie.
Na koniec pozwolę sobie na delikatną sugestię pod adresem wydawcy. Powinien do książki dołączać bilet kolejowy do Kudowy-Zdroju albo Dusznik-Zdroju. Odkrywając bowiem historie i tajemnice Gór Stołowych, czułem przemożną chęć pojechania tam i zobaczenia wszystkiego na własne oczy.